Sunday, 8 June 2014

Ciracle Anti Blemish Spot A-Sol







Zużyłam 1/2 buteleczki... i lubię używać :)

Zawartośc buteleczki  jest konsystencji wody - wchłania się błyskawicznie bez pozostawiania lepkiej warstwy na twarzy i o dziwo nawet  delikatnie nawilża.
Nie odnotowałam przesuszenia skóry - jestem typem "mieszanym" po 30stce.

Pachnie trochę alkoholowo, bardzo ziołowo. Lekko podszczypuje, szczególnie w miejscach drobnych krostek, uszkodzonej warstwy skóry.

Fantastyczny kosmetyk profilaktyczny przeciwko niespodziankom. Używany raz, dwa razy w tygodniu skutecznie zapobiega wypryskom. Nie nadaje się jednak do zadań specjalnych.
Nie miałam okazji stosować go punktowo...ale wątpię by działał szybko i skutecznie.

Jeśli ktoś jak ja, zwykł używac Triacneal albo Effaclar profilaktycznie, ten kosmetyk z powodzeniem te dwa specyfiki zastąpi...przy czym jest o wiele delikatniejszy dla skóry.

Czy zwalił mnie z nóg? Nie :-) Ale chętnie do niego wrócę :)

Polecam :)





Ciracle Absolute Cleansing Oil



Bije na łeb wszystkie oleje jakie dotąd miałam i sprawił że Sulwhasso stracił swój "seal of approval".


Skład sprawdziłam dopiero po kilku tygodniach od zakupu...no i jest  tragiczny:

Caprylic/Capric Triglyceride, Isopropyl Myristate, Cetyl Ethylhexanoate, PEG-20 Glyceryl Triisostearate, Mineral Oil, Camellia Sinensis Leaf Extract, Camellia Sinensis Seed Oil, Sorbitan Sesquioleate, Tocopheryl Acetate, BHT, Fragrance

....


...wszystko wskazuje na to, że najlepszy olej do zmywania makijażu to olej mineralny.
W sumie to nie zostawiam go na twarzy dłużej niż 2 minuty, więc teoretycznie nie powinien zaszkodzić?
Hm?


Produkt jest fantastyczny. Rozpuszcza wszystkie tusze, nawet te najbardziej oporne.
 Nie piecze po dostaniu się w oczy i nie podrażnia.
 Jest niemalże bezzapachowy.



 Po zużyciu tej butelki spróbuje raz jeszcze podejść do Perfect Oil Shiseido...też na oleju mineralnym.
Różnica w cenie jest taka, że perfect oil kosztuje połowę ceny Ciracle.

Polecam  tym, którzy nie przejmują się zbytnio składem ... świetny produkt!





Saturday, 7 June 2014

Caolion Pore Minimizing Mask Pack

Innisfree  w wersji hard zjejczała - co dziwne. Trza było zastanowić się nad czymś nowym.
Padło na Caolion...kolejna rekomendacja WishTrend.

..może zacznę od tego, że w tym przypadku nie musiałam czekać aż maska zjejczeje, gdyż już pachnie zjejczale. Bardzo nieprzyjemny zapach.... nie mam zielonego pojęcia czy to normalne dla tej maski, czy nie?
Ma w składzie mentol i można to odczuć na twarzy. Chłodzi dość mocno co nawet przyjemne :)


 Maska trudno się rozprowadza - sprawę ułatwi pędzel do aplikacji masek. Raczej nie da się nią równomiernie pokryć twarzy...ma bardzo dziwną konsystencję, którą nie wiem zabardzo do czego porównać...gliniasto-olejowa?

Wiem jednak że wystarczy nałożyć cieniutką warstwę i zadziała jak powinna.


Zasycha u mnie po 5 minutach....grubsza warstwa będzie zasychać dłużej. 
Zmywanie tego z twarzy to nie lada wyczyn! Woda się po masce ślizga,sama maska tworzy grudy podczas zmywania. Po pierwszym użyciu, postanowiłam zaopatrzeć się w gąbeczki do mycia twarzy - super sprawa :)

Co do efektów - jestem zadowolona! 
Pomaga pozbyć się podskórnych niespodzianek (takich malutkich); koi cerę i lekko zwęża pory - oczywiście nie na stałe...ale prawdopodobnie regularnie stosowana będzie pomagała w kontolowaniu ów fenomenu poszerzających się porów. 

.....jedyna rzecz która mnie odrzuca to zapach tej maski. 
Byłabym wdzięczna za feedback odnośnie zapachu...może z moją maską jest coś nie tak? 


Czy jest lepsza od Innisfree?? Gdyby nie ten zapach, to wydaje mi się że tak....  ;)

TBC...


11/8/2014 Update: Zapach maski stał się tak nieznośny że wyrzuciłam ją. Wracam z podkulonym ogonem do klasycznej wersji Innisfree.









Wednesday, 4 June 2014

Victoria's Secret - Aqua Kiss Body Mist


  .....jak dotąd nie miałam okazji ujawnić mojej pasji do zapachów, w szczególności tych "innych"....
W tym poście "wyjdzie szydło z worka" :)
Przepraszam jeśli komuś nadepnę na piętę....   ...zdaję sobie sprawę z tego, że zapachy te mają wiele zwolenników....

Szukam od dłuższego czasu mgiełki do ciała, lekkiej, pozytywnej, pachącej w miarę naturalnie i trzymającej się blisko skóry. Coś relaksującego, co pozwoli odpocząć, zapomnieć o pracy i zasnąć w spokoju.....
.... ale żeby nie było zbytnio pospolite, za słodkie, aby chociaż ciutkę się wyróżniało...
ten miał być najlżejszy z całej kolekcji...

Myślałam że wybierając Victoria's Secret, trafię w coś pomiędzy...pomiędzy zwykłym a niezwykłym...nie oczekiwałam  jednak cudów..... ale to co dziś przyleciało pocztą, przekracza granice mojej tolernacji i się lekko wkurzyłam :)

Tak pospolitej i śmierdzącej chemią wody zapachowej jeszcze nie wąchałam....kwiatowa woda do żelazka bije to coś niebieskiego na łeb i szyję.

O ile kupując krem, który okazuje się być bublem, mogę zużyć na nogi... z tym,  naprawdę nie wiem co zrobić. 


Bazę zapachu Aqua Kiss można porównać do zapachu wyjściowego stosowanego w proszkach do prania. Co z tej bazy zaś wystaje to nie nuty kwiatowe a jakieś zwiędłe, wychudzone,  wiercące w nosie  chrusty probujące nabrać koloru i udawać kwiaty..w swych zmaganiach z biedą ocierające się o zapach kwiatów opisanych na butelce. Zapach nie jest świeży a wiercący w nosie, wchodzi w nozdża  jak druciana szczotka, wręcz nieprzyjemnie szklisty z bardzo metalicznym, chłodnym posmakiem.
 Nie będę rozwodzić się już na temat alkoholowej nuty, gdyż z tym się liczyłam i byłabym w stanie zaakceptować.... nie jednak z czymś tak okrutnym, nieumiejętnym i bolesnym dla zmysłu powonienia  na dokładkę.

 ...zbrodnia ....