Monday 28 April 2014

Nautrogena Ultra Sheer Dry-Touch Sunscreen Broad Spectrum SPF 45



Kolejna recenzja filtra "broad spectrum" ....jak widać przygotowuję się do lata :)
...Neutrogena w stanach nadal sprzedaje sprzedaje SPF 100 ..a nawet 110!

Kupiony pod wpływem recenzji na stronie Paula's Choice...z zamiarem stosowania na twarz, łącznie z powiekami oczywiście :)

Obietnice: broad spectrum oraz  "dry touch", czyli szybko wchłaniająca się formuła.

I co z tego wyszło ...?
 :) 

Nie wchłania się tak szybko jak ulubieniec Biore. Tak naprawdę nie jestem do końca przekonana czy naprawdę się wchłania :) Filtr raczej lekko zasycha, pozostawiając na skórze twarzy satynowo-silikonową, grubszą warstwę ochronną. Warstwa ta jednak dobrze trzyma się skóry, nie odstaje....



Nie zapoznałam się ze składem - zaufałam w ciemno recenzji Pauli...pomyślałam sobie, olej to - byle ochroni przed słońcem :) 

Filtr po aplikacji lekko podszczypuje - co rzadko się zdarza w przypadku mojej skóry, z reguły nic mnie nie szczypie, nie uczula. Ma też tendencje do migrowania do oczu...i piecze niemłosiernie jeśli się tam dostanie.

Ma strasznie intensywny, mocny zapach który naprawdę przeszkadza.
...

Po pierwszych 3 dniach przywykłam do zapachu.
Przywykłam również do konsystencji - strasznie tępy,  trudno go równomiernie rozprowadzić na twarzy.

Zaczęłam się zastanawiać dnia czwartego, kiedy pieczenie stało się niepokojące a po wykonaniu pełnego makijażu okolice wewnętrznych kącików oczu okazały się być pokryte okazałej wielkości łuszczącymi się płatami skóry. 

Filtr przesuszył skórę na amen. 

Podsumowując: wielkie ryzyko podrażnienia skóry - uwaga alergicy; nie wyobrażam go sobie na cerze naczynkowej, mocno przesusza skórę; bardzo intensywnie pachnie -proszkiem do prania. 

Nie planuję ponownego użycia na twarz. 
Nie wiem czy chroni przed słońcem i raczej nigdy się nie dowiem....










Phytocitrus Restructuring Shampoo



Kolejny produkt z upominkowego zestawu Phyto.
Z tej samej serii co wcześniej recenzowana maska.

Ma odbudować włos i nawilżać.

Kolejny produkt "heavy duty" , do zadań specjalnych.

Szampon jest bardzo gęsty i z biedą wylewa się z tej bardzo nieekonomicznej i niepraktycznej metalowej butelki z zakręcanym korkiem. Co z tego że opakowanie jest ładne, jesli utrudnia wydobycie produktu. Nie wyobrażam sobie jak wydobędę resztki....

Gęsty jak prawdziwy ajerkoniak i lekko ajerkoniakiem pachnie.

Na temat tego szamponu mam tak samo mieszane uczucia jak na temat maski. 
Jest to najcięższy szampon jaki dotąd używałam...bardzo bogaty.
Myślałam że moje cienkie włosy nadmiernie obciązy....ale tak się nie stało.
Zamkast obciążyć dodał im niesamowitej objętości.
Juz w trakcie zmywania go można zauważyć w dotyku, że włosów nagle robi się dużo.

Z maską w komplecie - killer pod względem nawilżania. 

Włosy cienkie...jak moje, czasami obciązy...czasami nie. Czasami szybciej się przetłuszczą, czasami nie.
..i jak tu go ocenić? :)
Jedyne co jest dla mnie  zawsze gwarantowane, to objętośc.

Sprawdza się dobrze z bardzo lekką odżywką do włosów, stosowaną w zasadzie tylko w celu ułatwienia sobie rozczesywanie włosów.

Nie spotkałam się jak dotąd z szamponem dającym taką objętośc moim włosom. Z reguły szampony to się zmywa i odżywka odpowiada za efekt ostateczny.... no w tym przypadku jest inaczej. 

Zastanawiam się czy ktoś jeszcze odniósł podobne wrazenia.... czy to tylko u mnie tak działa?

Niesamowity produkt.

Coś musi ten szampon zostawiać na włosach, inaczej by nie nabierały tak bardzo na objętości.


Nie polecam do stosowania codziennego :) 

Ale ogólnie...bazując na moich doświadczeniach : 














Holika Holika Honey Sleeping Pack - Acerola




Zaczęło się od próbki Canola.... zakup skończył się na Acerola. 
Sądziłam że zmiana owocu nie wpłynie   zabardzo na ogólne działanie produktu, jako że główną rolę i tak odgrywa tutaj miód....głupio myślałam, bo w tym przypadku  jenak wpływa.

Preferuję wersję z olejem canola od tej z acerolą :)

Acerola mocniej nawilża, ale Canola daje jeszcze coś extra - rozjaśnienie i rozświetlenie cery.


Jest to maseczka z którą udajemy się do łóżka i z którą na twarzy przespimy całą noc.
Rano zmywana wodą...i to tyle.

Pachnie owocowo, rześko, lekko syntetycznie.
..jak widać na zdjęciu, ma konsystencję żelu.


Po oczyszczeniu twarzy, nakładamy okazałą ilość maseczki na twarz i odczekujemy kilka minut aż sobie lekko wyschnie.
Zaskakujący jest fakt, że jak już sobie podeschnie, twarz w ogóle się nie klei. Wygląda trochę dziwnie, lekko się błyszczy...ale nie klei. Nic się nie zmazuje, nic nie ścieka...niezależnie od tego jak grubą warstwę sobie zafundujemy.
Nie ma też opcji aby maseczkę po przespanej nocy zdrapywać z poduszki.
Mocno się trzyma skóry twarzy i jest co zmywać z rana. 
Nie brudzi pościeli. 

Efekt nawilżający jest ...wow :)

Sulwhasoo Sleeping Pack może się przy niej schować...no może nie pod względem składu ale z pewnością nawilżania.

Nie podrażnia oczu.... używam z powodzeniem na powieki.




INGREDIENTS:
Blueberry:  Water,Honey Extract, Vaccinium Angustifolium (Blueberry) Fruit Extract , Glycerin,Dimethicone,Glycereth-26,Arginine, Hydrogenated Castor Oil Isostearate,Carbomer,Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Phenoxyethanol,Ethanol,Methylparaben, PEG-90M, Caramel,PEG-2M, Hydrogenated Lecithin, Sucrose Distearate , Dipotassium Glycyrrhizate, Fragrance,CI 15985,Disodium EDTA, Portulaca Oleracea Extract,CI 17200

Acerola: Water,Honey Extract, Malpighia Glabra (Acerola) Fruit Extract , Glycerin,Dimethicone,Glycereth-26,Arginine, Carbomer,Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer,Phenoxyethanol,Ethanol,Methylparaben, PEG-2M, PEG-90M, Hydrogenated Lecithin, Sucrose Distearate , CI 19140, CI 17200,Dipotassium Glycyrrhizate, Fragrance,Caramel,Disodium EDTA, Dipropylene Glycol, Portulaca Oleracea Extract

Canola:  Water,Honey Extract, Brassica Campestris (Rapeseed) Extract , Glycerin,Dimethicone,Glycereth-26,Arginine, Carbomer,Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer,Phenoxyethanol,Ethanol,Methylparaben, PEG-2M, PEG-90M, Hydrogenated Lecithin, Sucrose Distearate , CI 15985, Dipotassium Glycyrrhizate, Fragrance,CI 19140, Disodium EDTA, Dipropylene Glycol, Portulaca Oleracea Extract





Super City Block SPF 40



Wygrzebałam ten filtr na stronie Paula's Choice. Po stwierdzeniu faktu, ze nie do końca jestem w stanie zaufać filtrom koreańskim (rozterka).... i po przesuszeniu okolic oczu genialnym wynalazkiem Neutrogena Ultra /Sheer Dry Touch Broad Spectrum SPF45!  Pierwszy raz w życiu filtr (Neutrogena) spowodował łuszczenie się skóry wokół oczu ..i to jakie! :) Nie chciałam wracać do emulsji Avene, chciałam czegoś nowego. Wrociłam zatem na stronę Pauli  i po dłuższym namyśle i przeczytaniu kilku dodatkowych recenzji, padło na Clinique.

Jestem ogromną fanką cieni i róży Clinique..nie gardzę również tonikami z serii 3 kroków.
Filtr ten nie pasuje do tematyki bloga, ale robię wyjątek z uwagi na to, że jest to filtr...
...a fitry są najważniejsze :) 
Dla osoby o skorze mieszanej, na której wszystko co tłuste odstaje, recenzje tego typu bardzo się przydadzą, co nie?



Jest to filtr oil-free.....ale w aplikacji i efekcie końcowym tej "oil-free" obietnicy nie widać, no cóż...mogli by dosypać trochę proszków matujących...można, patrząc na koreańskie wynalazki.

Sądziłam że będzie lepiej się wchłaniał i będzie mniej tłusty, no ale nic z tego.
Co najmniej nie zapycha i jak dotąd nie zafundował mi wysypu. Co jednak go wyróżnia, to to że topornie trzyma się skóry, a co za tym idzie - trudniej się ściera z makijażem.

Zerkłam jednym okiem na skład...ekspertem nie jestem, ale wydaje mi się iż jest to filtr chemiczny i będzie tolerował mikkę. Jeśli nie, proszę mnie poprawić.


Filtr jest lekko barwiony i na pierwszy rzut oka wydaje się, że wyrówna odcień cery. Niestety tak się nie dzieje, bo raczej bieli. Mam bardzp jasną cerę, ale po nałożeniu tego wyglądam szaro, odważę się wręcz powiedzieć - szaro-trupio. Muszę biel wyrównać podkładem...

Zaś co do ochrony  - sprawdza się znakomicie.  
..ale jest wiosna....więc wrócę do tej recenzji jeszcze latem, bo wiele się może zmienić :) 

Znakomicie sprawdza się również w kwestii nawilżenia.
 Fajnie  mieć filtr o właściwościach pielęgnaccyjnych dla skóry - antyoksydanty...i za to należy mu się ogromny plus.

Mineralnego SVR 50+ nie zastąpi, nie ma nawet sensu go z nim porównywać - dwie różne rzeczy.
 Ale o ile mineralny SVR się szybko i brzydko ściera, ten na prawdę  porządnie trzyma się skóry. Co do krycia, jak już wspominałam - niebo i ziemia.

Nakładam go na powieki, okolice oczu i nic :) Nie szczypie o ile  nie wcisnę go do oczu. Ma tendencje do migrowania do oczu jeśli połączony z podkładem....

Trochę toporny w aplikacji, trudno się rozprowadza...ale to może i ma swój plus, bo częściowo się wchłaniając, pozwala zaaplikować odpowiednią ilość, tworząc grubszą, ale nie uciążliwą warstwę ochronną na twarzy. Nie miałam problemów z równomiernym rozprowadzeniem go na twarzy...


Jest to SPF 40, ale wydaje mi się lepiej chronić od nie jednej 50+ ktore miałam.



Recenzja.... to be continued....




Skin&Lab Dr. Color Effect Red Serum


Przymieżalam się do tego serum przez kilka tygodni :)



....głównym powodem był brak składu do przeanalizowania :)
 Nadal jestem ciekawa co jest w środku.....
Rekomendowany przez WishTrend....dziewczy które zawsze wygrzebią coś interesującego i co najważniejsze, dającego efekty :)


Pachnie rześko, owocowo, lekko syntetycznie.
Lekko żelowe, ale dosc wodniste.
Nie wchłania sie całkowicie, pozostawiajśc lepką, ale nie uciążliwą warstwę na skórze. Nie przeszkadza mi to, gdyż dzięki temu skóra dłużej pozostaje nawilżona.


Serum to nie odstaje od skóry twarzy i całkiem dobrze się jej trzyma. Nie zdołałam go jak dotąd wetrzeć w pościel i obudzić się z przesuszoną skórą...za to lekko przetłuszczoną ;)

Zeby mówić o efektach końcowych jest trochę za prędko....ale zapowiada się ciekawie....

To be continued....... :)


Update 11/08/2014:  Zużywam... ostatnio używając  już tylko okazyjnie . Nie doświadczyłam jednak jak dotąd efektów specjalnych za które serum to jest tak bardzo wychwalane. Uzywałam w wielu zestawach, kombinach, tygodniami.....  Nie było poranku, kiedy moglabym powiedziec "ale fajnie". Serum to na moją skórę nie działa, nic nie zmienia.

 Raczej nie polecam ...nie wiem za co się go tak wychwala? :-)






Saturday 26 April 2014

Phyto Phytocitrus Restructuring Mask



Maska ma konsystencję maślaną, jest strasznie gęsta...dobrze trzyma się włosa, nie splywa z woda :)
Przeznaczona dla włosów potrzebujących głębokiego nawilżenia. 

Nakładana na skórę głowy może powodować szybkie przetłuszczenie się włosów u nasady. Szczgólnie w przypadku wlosow cienkich.

Włosy które nie potrzebują głębokiego nawilżenia moze bardzo mocno obciążyc. Zas wlosom przesuszonym doda blasku i sprezystosci.



Mam ja kilka tygodni. Nie sprawdzała się u mnie w ogóle, do czasu pierwszego farbowania farbą chemiczna ..tak, mam już dość henny, walki z odrostami z których henna ostatnio zaczęła schodzić po tygodniu od farbowania.

Jako że farba lekko przesuszyła  włosy na całej długości (Tints of Nature) maska ta, którą myślałam że niedługo wyrzucę, spadła mi jak z nieba! Dodatkowo - lekko wydaje sie rozjasniac kolor wlosow, dodajac refleksow.

Nawilża i co mnie zaskoczyło - wyraznie pogrubia, dodając  włosom objętości. 

Trudno  mi ją ocenić, gdyż pierwsze kilka użyć wypadło średnio.
 Sprawdziła się  dopiero po farbowaniu włosów farbą chemiczną...przy czym bez och-ow i ah-ow.
Jednych może zatem zachwycić, innych rozczarować....



Proponowałabym testy przed zakupem....albo zakup miniaturki, gdyz jest to zakup dosc ryzykowny, biorac pod uwage cene tego produktu. 

Nie sądzę by nadawała się do użytku codziennego. 
Zapach jest akceptowalny, niby to cytrynowy....ale jakis rozmyty, mydlany. 

Jak na razie, jestem zadowolona....uywam jej okazyjnie w ramach kuracji nawilzajacych i po uzyciu samponu gleboko oczyszczajacego. Drugi raz nie kupię gdyż czasami obciąża włosy, czasami nie - nie wiem dlaczego. 

A...jest szalenie wydajna!