Sunday 24 November 2013

Lush BB Seaweed Face Mask







Miała być czekolada....ale sprzedawca tak się upierał że maska będzie genialna dla mnie, że wzięłam....
...sporo lushowych rzeczy zużywam... zamieniłam na maski już 15 pustych puszek a kolejne 5 czeka w szufladzie... szkoda że tylko maski dają za puste pudełka...

Ta pachnie hydrolatem różanym.
Nie znoszę niemalże wszystkiego  o zapachu róży... ale  kocham  zapach hydrolatu różanego, więc zapach mi bardzo pasuje :)


Maska jest bardzo niewygodna w aplikacji z uwagi na ogromne płaty wodorostu...są tak duże, że pod pędzlem pociągają suche placki za sobą...
Wydaje się też być dość ciężka....zdecydowanie dla skóry suchej....




Ja miałam pecha, bo lekko mnie wysypało po tym cudzie... dla mojej skóry maska okazała się być komodogenna...i nawet biała glinka w środku nie pomogła...

Zasycha lekko, ale nie ściąga skóry. 
Wrażenia zapachowe rekompensują utrudnienia związane z aplikacją...

Nawilża skórę ładnie, ale nie znakomicie.
Łagodzi podrażnienia po peelingu i ładnie koi...


Raczej nie polecam....z punktu widzenia mojej skóry ;)

Poszukajmy zatem drania odpowiedzialnego za zapychanie.

Skład prezentuje się następująco:
Lime Tree Flower and Sweet Violet Leaf Decoction, Kaolin, Honey, Glycerine, Ground Almonds, Toothed Wrack Seaweed, Fair Trade Organic Aloe Vera Gel, Millet Flakes, Organic Extra Virgin Olive Oil, Bentonite Gel, Fresh Rose Petals, Rose Absolute, Patchouli Oil, Rosemary Oil, Seaweed Absolute, *Citral, *Geraniol, *Benzyl Benzoate, *Limonene, *Linalool, Perfume

Gliceryna, migdały (były w oatfix) , extra virgin olive oil ?
nie mam zielonego pojęcia.....



Thursday 21 November 2013

StriVectin-SD™ Eye Concentrate for Wrinkles



Zakup bardzo spontaniczny, podsycany recenzjami na blogach.
Pamiętam z przeszłości, że dużo produktów Strivectin było "oszukanych" ...w sensie, że cena nie dorównywała jakości a obietnice nie miały nic wspólnego ze składem. 
Przyznaję, że tym razem na skład nawet nie zerknęłam ;)



Tak się zbiegło z czasem, że ksiązka C. Maggio przyleciała razem z próbką 7ml kremu pod oczy Strivectin.
I trudno mi go zrecenzować...
dlaczego trudno?
...moje  okolice oczu po tygodniu z C. Maggio i Strivectinem zmieniły się bardzo drastycznie...i nie wiem czyja to zasługa - kremu, albo ćwiczeń?

Co lubię w tym kremie, i co sprawiło że korci mnie zakup pełnowymiarowego opakowania to to, że bardzo dobrze nawilża, dogłębnie i na bardzo długo. Wchłania się niemalże do  matu, ale jest to..jakby to powiedzieć... "wilgotny mat"..i bez problemu mogę nałożyć kilka warstw które utrzymają skórę wokół oczu nawilżoną przez całą noc (przy czym każda się wchłonie)...

Krem ten może podrażniać i skóra musi się do niego przyzwyczaić... o ile się przyzwyczai w ogóle.
Po pierwszych kilku aplikacjach myślałam że wysypki dostanę wokół oczu...lekko popiekł, sprawił że skóra lekko swędziała....ale nie wysypało, brak podrażnień.

Po tygodniu: liner w pisaku zaczyna  śmigać gładko w kącikach oczu; cienie pod oczami zredukowane o 40%, dołki pod oczami wypełniły się zauważalnie.... kolor skóry wokół oczu zaczyna dorównywać  kolorze skóry na pozostałych partiach twarzy....

.... i jak go tu ocenić :)

....wrócę do tej recenzji za jakiś czas....
....lubię go narazie bardziej od Whoo Hwa Hyun ;)

jak na dzień dzisiejszy poleciam w kombinacji z ćwiczeniami na okolice oczu C. Maggio :)

Nie wiem jak działa solo :)




Sunday 17 November 2013

Carole Maggio The New Facercise: Give Yourself a Natural Facelift


Tak, tym razem książka :)

Techniki trudne do rozpracowania na początku, ale z biegiem czasu, podejmując regularne próby ich zrozumienia zakumamy o co chodzi i poczujemy, że coś dzieje się na twarzy :) Podkreślę słowo poczujemy, bo na efekty jeszcze czekam :D  ...3 dzień dopiero....

...odezwę się wkrótce :)

Ćwiczenia na których się skupiam:

The eye enhancer (łatwe)

The lower eyelid strenghtener (łatwe)

The forehead lift (łatwe, ale niepokojące gdyż nadal poruszam zmarchami poziomymi)

The cheek developer ( rozgryzłam po kilkudziesięciu próbach, ale jakby nie do końca...)

The nasal labial smoother (którego nie kumam absolutnie i nadal próbuje rozpracować...)


------------------------------------------------------------------

Po 4 miesiącach...ćwiczenia i obijania się..ciągnięcia serii trwających tydzień, czasami dwa z rzędu mogę powiedzieć, że gdybym ćwiczyła regularnie moje policzki i okolice oczy wyglądały by super.

Poddałam się przy nasal labial smoother.

Po miesiącu mięsnie "poczliczkowe" nabierają masy i faktycznie policzki się lekko wypełniają. Oczy zajmują więcej czasu, ale też, liner jakby łatwiej śmiga po powiece.

Ćwiczenia działają...brakuje mi tylko dyscypliny :)