Mam jeszcze niemalże połowę butelki Secret Key....ale nie mogłam się opanować :)
Kiedy Secret Key jest bardziej alkoholowy, Missha pachnie wywietrzałym białym winem...bardzo delikatnie :)
Wchłania się podobnie jak Secret Key i nie pozostawia tłustego "osadu" (jak to nawać?) na skórze :)
Czyli wchłania się absilutnie po kilku minutach i nawilża w sam raz, przygotowując skórę do aplikacji kremu.
Znosi serum OST całkiem przyzwoicie z ślimakiem na dokładkę.
Skóra się nie przetłuszcza w nocy :)
Zobaczmy skład:
....ładny :)
....co do działania...recenzja za jakieś 2 tygodnie :)
Update 15/11/13: Wchłania się dłużej niż SecretKey....trzeba odczekać kilka minut zanim można przystąpić do aplikacji kremu. Czy to dobrze czy zle? Nie wiem...w sumie, może dobrze gdyż dłużej skóra jest nawilżona, nie trzeba się spieszyć.
Z Secret Key nie zdarzyło mi się by popiekł w oczy...z Missha zdarza się to dośc często, ale pieczenie jest delikatne ;)
Wydaje mi się że Missha zostawia delikatny film na twarzy...który potem znika. Woda ta jest nadal ultra lekka ale bardziej nawilżająca od SecretKey.
Wydaje mi się też że bardziej rozjaśnia i rozświetla skórę od cudownej wody SecretKey.
Odkąd używam tych specyfików....3-4 miesiące(?) ilość piegów na mojej twarzy zredukowała się o 40%...czyli obie działają rozjaśniająco.... w kombinacji z BB z SPF 50+ na codzień. Samo BB nie daje takich efektów, bo używałam tych samych BB przez ponad rok i piegów przybywało.... wnioskuję w związku z tym że to te wody odpowiadają za tak dramatyczną zmianę w wyglądzie skóry twarzy :)