Saturday 27 July 2013

Benefit Creaseless Cream Eyeshadow - Bikini Tini & Skinny Jeans





...a się zapędziłam i wzięłam aż 2 kolory...mimo tego iż tylko jeden był w planie. Ale Skiny Jeans tak bardzo przypominało mi Clinique Kittykat (dorwane wieki temu na allegro i nadal używane), że ciężko mi było mi się opanować widząc tak bardzo poszukiwany  kolor w wersji kremowej. 

Wybór padł na Bikini Tini, które miało zastąpić Beige Shimmer Clinique ...i Skinny Jeans nadprogramowo.






Nie będę się rozwodzić nad opakowaniem, bo jest fajne... ale nie do końca logiczne. Otwiera się jakby "na opak". Widząc naklejkę na plastikowym wieczku, mój mózg traktuje to jako spód opakowania, zaś szklaną część jako nakrętkę...a jest na odwrót :) Ale to nie ma znaczenia....

Co do trwałości - są mega trwałe, nie rolują się absolutnie. Wysychają na czas, nie za szybko nie za długo....brawo Benefit!

Jeśli chodzi o kolory, zacznę trochę marudzić. Nie jest to czego się spodziewałam...co wyszło w praktyce. 
Ze Bikini Tini nie jest odpowiednikiem Beige Shimmer widać już w samym opakowaniu, ale stosowany jako cień nabłyszczający powiekę, daje rady..bo jako cień bazowy - ciężko z uwagi na słabe, transparentne krycie. Teoretycznie, jako transparentna baza też się nada bo sprawi że cienie utrzymią się na oku dłużej.
Jedyne co mi przeszkadza to wizualna  "ziarnistość" tego cienia, zdaje się być dość grubo zmielony, co moje powieki uwidaczniają...szczególnie po kilku godzinach.
Trudno mi powiedzieć czy piszę prawdę dot. wielkości drobinek, czy może wygląd cienia na moim oku to dla mnie znak, że powinnam już powoli unikać perłowych cieni. 

Skinny Jeans w opakowaniu wygląda genialnie, cień stworzony dla osób piegowatych który zdecydowanie nie wpada w pomarańcz. Ma jednak jeden duży mankament - nie lubi się z Bikini Tini - dosłownie na nim znika... ..tak że zgraną parą nie są. Stosowany solo też wydaje się być dość transparentny.




Cienie są super trwałe, ale nie wiem do końca co o nich sądzić....fajnie by było dorwać Skinny Jeans w wersji matowej, oczywiści w kremie... a Bikini Tini mogło by być lepiej zmielone i trochę mniej połyskujące... a i lepiej kryjące.

Cienie dają słabe krycie - krycie jest niemalże transparentne...konieczne jest nałożenie kilku warstw, by wzmocnić efekt. Przesuszony tester w sklepie dawał bardziej intensywny kolor...może by tak zostawić ten cień otwarty na noc, by się nieco przesuszył?
Ma konsystencję wazeliny...topi się pod palcami jak wazelina i aplikuje się jak wazelina...z tym, że w przeciwieństwie do wazeliny po jakimś czasie zasycha.

Na co liczyłam:
 trwałość:  super!! 
pełne krycie przy jednej warstwie: słabo...niemalże transparentne...
"zbita", pudrowa konsystenccja produktu: ..wyszło że kupiłam wazelinę...
intensywne kolory: ....niestety muszę nakładać warstwowo
jeśli perła, to gładka: ....wyglądają grudkowato, słabo zmielone...


Coś czuję, że szybko się ich pozbędę....
...Skinny Jeans definitywnie poleci w świat a nad Bikini Tini się dłużej zastanowię :)

Niech ta recenzja będzie przestrogą...by sprawdzić zanim się kupi. Cienie nie są złe, ale moich oczekiwań nie spełniają... Twoje może spełnią, kto wie?


EDIT: Dla Bikini Tini już znalazło się zastosowanie. Cieniutka warstwa położona na MAC Painterly daje w rezultacie bardzo ładny średnio połyskujący beż, przypominający Beige Shimmer Clinique. Bikini Tini pociąga Painterly bardziej w stronę naturalnego beżu, likwidując po części różowy odcień....czyli nie muszę już ganiać za Soft Ochre :)  Mam już efekt który chciałam osiągnąć :)

No comments:

Post a Comment