The History of Whoo Seol
Wg. producenta
Seol znaczy śnieg. Cała linia kosmetyczna Seol bazuje na składnikach medycyny orientalnej i jej głównym przeznaczeniem jest: redukcja nadmiernej pigmentacji, usuwanie toksyn, usuwanie obumarłych komórek i głębokich zanieczyszczeń oraz rozjaśnienie skóry twarzy. Organiczne pochodzenie składników pozwala na głębszą penetrację skóry, rozświetlając ją od wewnątrz. Produkty z tej serii są delikatne, łatwe w aplikacji i szybko wchłaniające się bez pozostawiania lepkiej warstwy na skórze , nie powodując jednocześnie jej przesuszenia. Naturalne aminokwasy i orientalne zioła ułatwiają pozbycie się nadmiaru melaniny a ekstrakt z dzikiej chryzantemy pomaga rozświetlić oraz rozjaśnić tonacji skóry twarzy.
Seria przeznaczona dla wszystkich, niezależnie od wieku.
Krem zaskakuje, bo ostatnią rzeczą jaką bym się spodziewała po Whoo to silikony. Ten wydaje się mieć ich dość dużo w składzie. Nie jestem fanką tego typu kosmetyków gdyż wydaje mi się że w ogóle się nie wchłaniają, tworząc jedynie śliską, sztuczną, nieprzyjemną i pseudo-satynową warstwę ochronną na skórze. Lubię kiedy skóra ma czym oddychać..a pod tym kremem mam wrażenie że się dusi.
Wrażenia dotykowo-odczuciowe swoją drogą...a działanie również w tym przypadku.
Pachnie cudownie bielą, kwiatami...jak pozostałe produkty serii Seol.
Przetestowałam ogrom kremów, serów, smarowideł mających na celu redukcję melaniny i rozjaśnianie piegów na twarzy. Piegów mam sporo, nierównomiernie rozsiane po całej twarzy a wraz z letnim słońcem ich przybywa ...zimą nieco bledną.
Nie spotkałam się jeszcze z kremem który by sobie z nimi poradził raz na zawsze. Co najśmieszniejsze, nie spotkałam się z kremem który by zadziałał chociaż tymczasowo (LRP, Drula.. itp)....zaakceptowałam więc moje piegi.
Ten krem rozjaśnia - ale ile zachodu z utrzymaniem efektu rozjaśnienia na dłużej?
Rozjaśnia stosowany z balancerem i lotionem, kremem do mycia twarzy i pomiędzy - Whitening Jinaek Program. Koszt takiej kuracji, przy zakupie produktów pełnowymiarowych kosztuje małą fortunę. W saszetkach wychodzi taniej...ale na efekty też trzeba poczekać, nie dzieje się to z dnia na dzień...
Prawda jest taka, że chemii naszego ciała od zewnątrz nie zmienimy... jedyne co możemy zrobić to zadbać o odpowiednią ochronę....albo sukcesywnie kremować się Whoo Seol :D
Jest to krem godny uwagi - w komplecie z pozostałymi kosmetykami tej serii potrafi zadziałać cuda - działa. Trzeba go jednak stosować regularnie + zadbać o odpowiednią ochronę.
Rytuał Seol nie zostawia wiele miejsca na przyzwoity nawilżacz, coś przeciwzmarszczkowego, znacznie bardziej odżywczego. Zostajemy postawieni w sytuacji konieczności dokonania wyboru: albo walczymy z piegami, albo intensywnie nawilżamy i dostarczamy składników odżywczych działających przeciwzmarszczkowo.
Podsumowując - bardzo dobry krem, jeśli chcemy wypowiedzieć walkę piegom i przebarwieniom
...ja pesymistycznie zakładam, że walki tej nie wygramy - patrząc z perspektywy czasu...
...ale warto spróbować, chociażby dla tymczasowego efektu, jeśli mocno nam zależy.
A oto jak rytuał może wyglądać. Mamy 3 opcje:
No comments:
Post a Comment